Dostalam tez od Elli sliczna pomaranczowa dynie.....
....i razem z wlasnymi rekami zbieranymi kasztanami powstala taka ozdoba salonu. Planuje kasztany zasadzic, bo to chyba latwe drzewa, a na mojej dzielce trudno sie cokolwiek udaje. Z dyni bedzie konfitura, a doniczka tez wyjedzie na dzialke. Ellise kiedys pisala, ze kupuje kwiatki na wykonczeniu i przywraca im pieknosc , ja robie odwrotnie.....Niestety, nie moja wina , po prostu nie mam tzw. reki....
To migdaly zebrane SPOD drzewa sasiada, nie oszukuje.....
...i sa najsmaczniejsze jak sie je wlasnorecznie rozbija mloteczkiem...Przynajmniej tak wmawiam rodzinie, bo ja wyczucia nie mam i robie z nich miazge. A poza tym jak chrupiesz migdalka to i papieroskow mniej wypalisz- na zdrowie mezowi wychodzi.A to owoce pigwy od mamusi Kostasa, bedzie z nich albo naleweczka, albo dzem, a moze konfitura, ale upieczone w folii w kominku sa chyba najlepsze. Zobaczymy...poki co ciesza oczy...
Po tych cudownych kasztanach jadalnych pozostalo juz tylko wspomnienie i to zdjecie oczywiscie. Wiekszosc zrobiona w szybkowarze i troche pieczonych na ogniu. Palce lizac...mniam ,mniam.
Od czasu gdy znalazlam Krolowa Wiankow Ile z Moja Przystan robie wianki ozdobne- to jeden z nich,
... a to drugi. Jestem z nich baaaardzo dumna. jest ich sporo wiecej, ale fotograf ze mnie nie tegi i tylko te dwa mozna pokazac.
A ta to juz chyba z ostatnich roz w tym roku....
A to moja pociecha, zawsze udana. Czy pada, czy susza ,czy mroz nic go zniszczyc nie moze, jak by go nie bylo to bym miala kompleksy na punkcie ogrodnictwa. Niech zyje moja droga roslinka- jakos nie wiem jak sie po polsku nazywa. Po grecku to pagos czyli lod.