Przedstawiam Wam moje dzieci na tle Zalewu Polyfytu. Moja ulubiona praca, olej na plotnie.
Jak co roku zostalam obdarowana sniadaniem w lozku. Jajecznica z serami i parowkami na maselku i kawa po Grecku i kwiatkami
Tesciowa jako najstarsza matka zaprosila nas na obiad, wiec mialam z glowy myslenie- co tu im zrobic?
Czas poswiecony na gotowanie zostal zmieniony na spanie. Potrzebowalam tego bardzo, bo i zmeczona sie czuje i dokuczaja mi bardzo bole kosci wiec wylezalam sie i wygrzalam.
Takie pantofelki miala na wsi babcia Marysia. Podkradalam te kwiatki do zabawy, ale zawsze byle tak duze i bogate, ze nawet znac nie bylo.....tak mi sie przynajmniej wtedy wydawalo. Jednej z mroznych zim zamarzly w duzym pokoju i nigdy ich juz wiecej nie bylo. Mam nadzieje, ze mi nie zmarnieja, bo specjalnego szczescia do kwiatow nie mam.....